myślę sobie

razem na wozie czy w (na)wozie…

Od kilku lat słyszę, że rozwodów jest coraz więcej, że większość małżeństw kończy się rozwodami. Całe życie byłem przekonany, że małżeństwo musi trwać. Nie chcę teraz myśleć czy to dobrze czy źle i jak powinno być. Zastanawiam się czy kiedyś ludzie tak bardzo męczyli się ze sobą (rozwodów było mniej), czy może ich małżeństwa były zbudowane na innym fundamencie?

Wcześniej napisałem o wektorach i ludziach, o tym co się dzieje gdy spotykają się dwie osoby (lub więcej) o podobnych zainteresowaniach czy przekonaniach lub zupełnie przeciwnych. W każdym z tych przypadków jest mowa o tym co sami „wytwarzamy”, budujemy, jaką wiedzę zdobywamy, co nas interesuje i nad czym pracujemy lub co rozwijamy. Dla wszystkich tych cech jest jeden wspólny mianownik – to są rzeczy niematerialne, nie kupujemy ich w sklepie. Zwróciłem na to uwagę ponieważ kiedyś usłyszałem, że sport kończy się gdy zaczynają się pieniądze. Nie zawsze, ale często jest to prawdą. A jak się to ma do małżeństw i par?

Nasz świat napędzany jest konsumpcją. Korporacje nie dbają o to byśmy czytali książki tylko kupowali, bo to im daje pieniądze, a nas ma uszczęśliwić. Tak samo postępujemy zakładając nasze gniazdko rodzinne. Chcemy mieć mieszkanie, samochód, a korporacje poprzez reklamę podpowiedzą nam, co jeszcze będzie potrzebne. I posiadamy jako rodzina coraz więcej i mamy poczucie szczęścia i realizacji. Cud miód, liryczne cudo, jak to Nosowska śpiewała.

Kiedyś miałem przyjemność kupienia w salonie nowego, wymarzonego samochodu. Ekscytacja nowym nabytkiem minęła po kilku miesiącach, przyzwyczaiłem się do niego. Dlaczego? Bo nie jest moim narzędziem do kreowania i rozwoju osobistego. Podobnie jest z nami w małżeństwach i parach. Jeżeli zaniedbamy nasz rozwój (nie mylić z posiadaniem), to pozostaje nam radość z tego co posiadamy, a to jest bardzo krótka droga prowadząca do nikąd. Wkrada się poczucie porażki i wszystko zaczyna się rozpadać na różne sposoby.

Kolejny raz mam poczucie, że rozwój osobisty jest jedną z najważniejszych rzeczy w naszym życiu. Nie myślę tu o ukończeniu najlepszych szkół, a o najlepszym wykorzystaniu tego co każdy z nas ma w sobie. Odkrycie, czy moim atutem jest sport, muzyka, umięjętności manualne, językowe czy może wyjątkowo duża wrażliwość i empatia. Bardzo w to wierzę, że kiedy odnajdzie się swoje powołanie to dużo lepiej i chętniej się nad tym pracuje nawet, jeżeli jest ciężko, a jednocześnie daje nam ta praca poczucie zadowolenia i realizacji.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *